Jakiś czas później ponownie się obudziła. Nie czuła już tego dotyku. Popatrzyła na bok. Dojrzała przy oknie właśnie tę osobę, która dopiero co spała na niej, trzymając jej dłoń. Draco przypatrywał się uważnie krajobrazowi. Postawiła, że da znać o tym, iż już nie śpi. Odchrząknęła. Blondyn odskoczył przestraszony z okna, po czym spojrzał na szatynkę.
-Obudziłaś się.
-No co Ty nie powiesz? - Zakpiła.
-Nie czas na głupie żarty, Granger.
-O! A to już nie szlama?
-Może już się uspokoisz? Nie jest to odpowiednie miejsce na wygłupy. Raczej powinnaś mi powiedzieć, dlaczego chciałaś się zabić. A w dodatku taką.. hm... dla mnie badziewną substancją, jednakże jest to dość mocna...
-Zdecyduj się w końcu! Właściwie... to nie jest Twoja sprawa - burknęła.
-Może i nie moja, ale gdybym Cię nie "ratował", to byś na pewno teraz ze mną nie gadała.
-Tyś na mózg padł.
-Skąd takie wnioski?
-Sądziłam, że jesteś taki mądry, że mógłbyś się skapnąć, iż chcę się zabić.
-Nie drwij ze mnie.
-Bo co? Mam prawo do tego.
-Niby dlaczego?
-Bo... Bo... Bo tak?
-Masz i nie gadaj. - Podszedł do jej łóżka, po czym wyciągnął swoją dłoń w jej stronę, w której trzymał flakonik z jakimś zielonkawym eliksirem.
-Co to?
-Nie ważne. Pij.
-Trucizna. Na stówę.
Jęknął.
-Kobieto...! Gdybym chciał się Ciebie pozbyć, to bym Cię nie ratował. Rusz chociaż dzisiaj ponownie głową. Podobno jesteś najinteligentniejszą uczennicą od czasów samej Roveny Ravenclaw!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz